Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 16 października 2019r. I ACa 520/18 – analiza

Czego dotyczy sprawa

W niniejszej sprawie wykonawca prac remontowych dochodził od zamawiającego (pewnego urzędu) zapłaty za:

  1. część umówionego wynagrodzenia, która to zdaniem wykonawcy została bezpodstawnie potrącona przez zamawiającego tytułem naliczonych kar umownych (za opóźnienie w wykonaniu prac);
  2. zwrot kosztów poniesionych przez wykonawcę celem wykonania prac, które zdaniem wykonawcy były pracami dodatkowymi, a których konieczność wykonania wynikała z błędów w dokumentacji projektowej dostarczonej przez zamawiającego;
  3. zwrot kosztów poniesionych przez wykonawcę na opracowanie prywatnej opinii, w której niezależny rzeczoznawca budowlany potwierdził konieczność wykonania prac dodatkowych.

Zamawiający twierdził, że za żadne prace dodatkowe oraz prywatne opinie nie będzie płacił, a kary umowne naliczył prawidłowo i miał prawo je potrącić z wynagrodzenia wykonawcy.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 16 października 2019r. I ACa 520/18 z pewnością warty jest dokładnej analizy, ponieważ porusza on nie tylko kwestię wynagrodzenia za roboty dodatkowe w przypadku określenia ryczałtowego wynagrodzenia w umowie, ale również zagadnienia: przypisania ryzyka za wadliwość dokumentacji projektowej, oceny przyczyn opóźnień, miarkowania kary umownej, a także proceduralną kwestię przesłanek do przeprowadzenia w jednym procesie kolejnej opinii biegłego tej samej specjalności. 

Stan faktyczny

Wykonawca wyłoniony w drodze przetargu nieograniczonego miał wykonać remont całego piętra w budynku urzędu. Wszystko szło dobrze, do czasu gdy kilkanaście dni przed terminem końcowym projektant stwierdził konieczność wykonania dodatkowej, nieprzewidzianej w projekcie konstrukcji nośnej pod konstrukcję torów jezdnych ścianki przesuwnej. Okazało się, że strop, do którego miały być zamontowane elementy ścianki przesuwnej, nie zapewnia odpowiedniej nośności, bo nie występuje w nim konstrukcja żelbetowa (która miała być efektem remontu budynku z lat siedemdziesiątych, ale z niewiadomych powodów nie była).

Wykonawca kierował liczne pisma i wiadomości do zamawiającego z zapytaniem jak ma dalej postępować. Zwrócił się również do zamawiającego z prośbą o zawarcie aneksu terminowego, lecz nie spotkało się to z żadną reakcją zamawiającego. Już po upływie terminu do zakończenia prac projektant zajął stanowisko, że montaż ścianek przesuwnych bezpośrednio do stropu nie może zostać wykonany i istnieje konieczność wykonania „podkonstrukcji” nośnej umożliwiającej przeniesienie ciężaru ściany na dwa podciągi stropu. Zamawiający wstrzymał więc prace do czasu opracowania odpowiedniego projektu i zezwolił na ich kontynuację ponad miesiąc później, już po upływie terminu umownego na zakończenie prac. Po wznowieniu prac wykonawca z pomocą dalszych podwykonawców dokończył wszystkie prace w 49 dni. Zamawiający naliczył wysoką karę umowną za niedotrzymanie terminu umownego przez wykonawcę, którą potrącił z faktury obejmującej wynagrodzenie za wykonanie prac. Wykonawca zażądał od zamawiającego dopłaty potrąconej części wynagrodzenia (twierdząc, że opóźnienie nie wynikało z przyczyn leżących po jego stronie) oraz zwrotu poniesionych i udokumentowanych fakturami kosztów wykonania prac, które zdaniem wykonawcy były pracami dodatkowymi, a także kosztów opinii niezależnego rzeczoznawcy. Zamawiający stwierdził natomiast (trochę wbrew projektantowi oraz własnej decyzji o wstrzymaniu prac), że prace można było wykonać tak jak założone to było w pierwotnym projekcie, więc kary za przekroczenie terminu może naliczać, a żadnego dodatkowego wynagrodzenia czy też zwrotu kosztów nie będzie pokrywał. Sprawa musiała więc trafić na wokandę…

Zdaniem sądów

Sądy obu instancji były zgodne w ocenie sprawy, różniąc się jedynie w kwestii zwrotu wydatku poniesionego przez wykonawcę na prywatną opinię rzeczoznawcy budowlanego.

Po przeprowadzeniu dowodów z zeznań świadków (w tym projektanta) oraz opinii biegłego sądowego z zakresu budownictwa o specjalności konstrukcyjno-budowlanej sądy uznały, m.in. że:

  1. z projektów udostępniony na etapie przetargu przez zamawiającego nie sposób było w ogóle rozeznać, że wyniknie potrzeba przeprowadzenia prac polegających na wykonaniu konstrukcji nośnej, pociągających za sobą znaczne koszty. Wbrew twierdzeniom zamawiającego sądy stwierdziły, że skoro sami projektanci nie zauważyli niebezpieczeństwa, a projekt oparli na dokumentacji remontu z lat ’70, a nie na faktycznych oględzinach stropu, to ryzyko wadliwości projektu obciąża w całości zamawiającego, a nie wykonawcę.
  2. w związku z powyższym faktem, sądy uznały że prace polegające na wykonaniu konstrukcji nośnej należy uznać za prace dodatkowe, nie objęte zakresem podpisanej umowy. Ponieważ w umowie nie określono sposobu postępowania w przypadku konieczności wykonania prac dodatkowych, wykonawca był uprawniony do żądania zwrotu poniesionych kosztów wykonania prac na podstawie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu (art. 405 i nast. k.c.).
  3. fakt, że umówiono się na wynagrodzenie ryczałtowe, nie powoduje, że wykonawca nie ma otrzymać zwrotu kosztów poniesionych za wykonanie prac dodatkowych. Ryczałt wszakże obejmuje prace objęte zakresem umowy, a prace dodatkowe wykraczają poza ten zakres.
  4. wykonawcy można przypisać odpowiedzialność jedynie za 14-dniowe opóźnienie. Zdaniem sądów opóźnienie wynika to z faktu, że wykonawca sam zadeklarował wykonanie prac dodatkowych w terminie 28 dni po ich wznowieniu, a faktycznie zostały wykonane w okresie 49 dni. Ponieważ biegły ocenił, że do tych zadeklarowanych 28 dni należałoby dodać jeszcze 7 dni na sprawy logistyczne, sąd uznał, że kary umowne mogą być naliczone za ‘49-28-7’, czyli 14 dni.
  5. zachodzą przesłanki do miarkowania kary umownej, ponieważ zdecydowana większość robót została wykonana i odebrana w pierwotnie umówionym terminie, o czym najlepiej świadczy fakt, że z części wyremontowanych pokoi zamawiający korzystał już przed odbiorem końcowym (remont wszakże dotyczył całego piętra, a problem ze stropem pojawił się tylko w jednym pomieszczeniu). Co ciekawe, sąd odszedł od stricte matematycznego podejścia i zamiast po prostu pomnożyć ilość dni opóźnienia razy umówioną stawkę (1.000 zł) uznał, że zmiarkuje kary umowne do 7.000 zł (a więc 50% umówionej kary), stwierdzając, że robi to, aby rodzaj tej niedogodności (jaką jest kara umowna) uwzględniał fakt wykonania znaczącej części prac i jednocześnie zachowywał funkcję represyjną.
  6. wykonawcy nie przysługuje prawo do żądania zwrotu od zamawiającego kosztów sporządzenia prywatnej opinii biegłego rzeczoznawcy, a to z tego względu, że opinia ta służyła jedynie wykonawcy jako argument w rozmowach z zamawiającym, a sam zamawiający nie skorzystał, nie wzbogacił się z tej opinii (było to zdanie sądu II instancji; sąd I instancji zajął odmienne stanowisko);
  7. podzielają stanowisko Krajowej Izby Odwoławczej zawarte w wyroku z dnia 9 maja 2012r. (KIO 809/12), zgodnie z którym wykonawcy nie może obciążać ryzyko nieprzewidzenia rozmiaru prac czy ich kosztów będące wynikiem opisu przedmiotu zamówienia naruszającego art. 29 i 31 Prawa zamówień publicznych.
  8. zamawiający bezzasadnie żądał powołania przez sąd innego biegłego sądowego tej samej specjalności, nie wykazując przy tym, że opinia pierwszego biegłego była niemiarodajna. Powołano się przy tym liczne orzecznictwo sądów, wskazujące m.in., że:
    • opinii uzupełniającej lub opinii innego biegłego można żądać jedynie, jeżeli występują rozbieżności, niezupełność lub niejasności opinii, a materiał dowodowy nie daje podstawy do oparcia się wyłącznie na opinii jednego biegłego;
    • sąd nie jest zobowiązany dopuszczać dowodów z opinii kolejnych biegłych w każdym przypadku, gdy złożona opinia jest niekorzystna dla jednej ze stron;
    • potrzeba powołania innego biegłego powinna wynikać z okoliczności sprawy, a nie z samego niezadowolenia strony z dotychczasowej złożonej opinii.

Żądanie wykonawcy zostało więc uwzględnione prawie w całości (z wyjątkiem zmiarkowanej, potrąconej kary umownej i zwrotu kosztu wykonania prywatnej opinii rzeczoznawcy), a zamawiający oprócz potrąconej części wynagrodzenia i zwrotu kosztów prac dodatkowych musi pokryć odsetki, które narastały przez kilka lat oraz 89% kosztów I instancji i całość kosztów II instancji. 

Wnioski

Analiza tego wyroku (który moim zdaniem jest jak najbardziej prawidłowy i słuszny) pozwala wyciągnąć kilka ważnych wniosków zarówno dla zamawiających jak i wykonawców.

Jeśli chodzi o zamawiających, to muszą oni pamiętać, że zastrzeżenie wynagrodzenie ryczałtowego nie jest lekiem na całe zło. W szczególności nie zwalnia ich z obowiązku prawidłowego i pełnego opisania przedmiotu zamówienia, które powinno być poprzedzone wnikliwą analizą. Projektanci –  jakkolwiek wiem, że brzmi to bardzo życzeniowo – powinni opracowywać projekty nie tylko na podstawie dostępnej dokumentacji, ale zobligowani są dokonywać szczegółowych oględzin terenu planowanych prac, włącznie z prowadzeniem badań odkrywkowych. Zamawiający nie mogą przerzucać na wykonawców ryzyka nieprzewidzenia rozmiaru prac czy ich kosztów będących wynikiem nieprecyzyjnego opisu przedmiotu zamówienia.

Co się zaś tyczy wykonawców, to w szczególności powinni oni zwrócić uwagę, na konieczność niezwłocznego zgłaszania zamawiającemu wadliwości dokumentacji projektowej oraz prawidłowego dokumentowania powstałych z tym kosztów (np. w formie faktur podwykonawców). Wykonawcy muszą mieć świadomość, że zastrzeżenie wynagrodzenia ryczałtowego nie pozbawia ich prawa do dodatkowego wynagrodzenia za wykonanie prac dodatkowych prac, które są niezbędne dla prawidłowego wykonania umowy. Wykonawcy powinni być bardzo ostrożni w deklarowaniu terminów wykonania prac dodatkowych. Jak wynika z omawianej sprawy, wykonawca sam sobie wyznaczył termin, którego później nie dotrzymał, co skutkowało naliczeniem kary umownej.

Obie strony umowy muszą pamiętać o możliwości miarkowania kary umownej. Sądy są uprawnione do miarkowania tej kary według „uznania sędziowskiego”. Jedną z przesłanek takiego miarkowania jest fakt, że znaczna część umowy została wykonana i odebrana przez zamawiającego, który zaczął faktycznie korzystać z tej części jeszcze przed odbiorem końcowym prac.

Na etapie procesu strony muszą pamiętać, że wnoszenie o powołanie kolejnego biegłego tej samej specjalności wymaga naprawdę mądrego i racjonalnego uzasadnienia. Sąd oddali taki wniosek, jeżeli strona nie wykaże jakiś niejasności, sprzeczności czy też braku miarodajności pierwszej opinii. Sam fakt, że opinia jest nie po myśli jednej ze stron nie oznacza, że sąd musi powołać kolejnego sędziego.

Dociekliwych zachęcam do lektury całego uzasadnienia wyrok, który można znaleźć klikając tutaj.